czwartek, 23 kwietnia 2015

‘Moomin and the Birthday Button’ na bazie książek Tove Jansson



Ach, Muminki! Najpierw poznałam je jako dziecko z wieczorynek. Potem przeczytałam książki, ale nic z nich nie pamiętam (zamierzam wrócić do nich w tym lub przyszłym roku). Teraz odkryciem dla mnie była cała seria książek czerpiąca z twórczości Tove Jansson, ale skierowana do najmłodszych dzieci. W zeszłym roku kupiłam małej Mimi kartonową książkę o kolorach, które przedstawia Muminek. Teraz znalazłyśmy w bibliotece ‘Moomin and the Birthday Button’.

Pomyślałam, że mała Mimi pewnie jest za mała na takiego typu bajki. Jakże się myliłam! Książka odleżała swoje w podręcznym pojemniku z zabawkami w salonie, ale pewnego deszczowego dnia postanowiłam przedstawić Mimi Muminka. Okazało się, że to była miłość od pierwszego wejrzenia!

Kiedy Muminek obudził się pewnego dnia, tuz po jednym ziewnięciu, dwóm przeciągnięciom, przypomniał sobie, że dziś są jego urodziny! Przy śniadaniu Tata Muminka razem z Mamą Muminka złożyli synkowi życzenia, a w prezencie dali mu piękny, błyszczący, zloty guzik w sam raz do jego kolekcji. 

Muminek od razu postanowił pokazać go Włóczykijowi. Znalazł go przy rzecze, gdzie rzeźbił coś w drewnie. Niestety, Włóczykij nie miał czasu na oglądanie guzika. Zdziwiony Muminek postanowił pójść do Migotki. Po drodze trafił na Ryjka, ale również i ten z jego przyjaciół nie miał czasu na podziwianie prezentu Muminka, bo grzebał w kamyczkach. Kiedy już bardzo zdziwiony Muminek znalazł Migotkę była ona razem z małą Mi na plaży. Niestety, dziewczęta były równie zajęte jak Ryjek i Włóczykij. Migotka szukała muszelek, a mała Mi tańczyła i wołała do Muminka, żeby im nie przeszkadzał, bo są bardzo zajęte. Zdziwiony i smutny Muminek wrócił do domu. 

Tam, całkiem już załamany, asystował Mamie Muminka w dekorowaniu tortu na przyjęcie. Pewien, że nikt do niego nie przyjdzie i, że wszyscy jego przyjaciele zapomnieli o jego urodzinach, humor miał całkiem pod psem. Nagle jednak usłyszał, że ktoś go woła. Tak, przed domem czekali wszyscy! I Włóczykij, i Migotka, mała Mi i Ryjek. I przynieśli mu piękny prezent. To drewniana szkatułka przystrojona kamyczkami i muszelkami i zapakowana w wodorosty. To tym się zajmowali cały dzień jego przyjaciele.
Zapanowała ogólna radość i wszyscy świetnie się bawili tańcząc i jedząc tort.

Historia ta oczarowała małą Mimi zupełnie. Przy pierwszym podejściu musiałam jej przeczytać ją z cztery razy pod rząd. Przezywała z Muminkiem smutek, po to by potem szaleć z radości, kiedy Muminek znów był szczęśliwy. Kazała mi szukać innych książek o tych trollach w naszej domowej biblioteczce (nic nie mamy). Książka na pewno zostanie z nami dłuuuugo. 

Ilustracje są typowo muminkowe. Ładne, kolorowe, dopełniające opowieść. Każda strona jest utrzymana w jednej tonacji kolorystycznej i wygląda to naprawdę pięknie. 

Myślę, że będzie odpowiednia również dla starszego dziecka i to nawet takiego zaawansowanego w latach. Teraz Mimi zwraca uwagę na ładne, kolorowe ilustracje, jak i na to co najlepiej rozumie z całej historii, czyli na uczucia Muminka. Smutny, wesoły, impreza. Jak trosze podrośnie zrozumie, że przyjaciele Muminka przygotowują dla niego niespodziankę i dlatego nie mają dla niego czasu. Teraz wytęża swój mózg starając się wszystko ogarnąć i idzie jej całkiem nieźle. 

Na pewno poszukamy w bibliotece Muminków. A nuż znów coś fajnego znajdziemy?

Pozdrawiamy,
Kura Mania i mała Mimi.

PS. Dziś będąc na mieście znalazłam w jednej z księgarni przepiękną ilustrację ukazującą Muminka i jego mamę w deszczową pogodą. Bardzo mnie kusi. Idealnie pasowałaby do pokoju Mimi. Zresztą Mimi również się nią zachwyciła...

M.

Książkę przeczytałyśmy w ramach wyzwania GRA W KOLORY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!