wtorek, 12 maja 2015

‘Matilda’ Roald Dahl "Matylda"




Poznajcie Matyldę. Ma lat pięć, jest dosyć mała jak na swój wiek, miła, sympatyczna i bardzo uprzejma. Acha, no i jest nieprzeciętnie inteligentna. Tak bardzo, że w wieku trzech lat sama nauczyła się czytać i od tej pory przeczytała wszystkie książki dla dzieci dostępne w bibliotece, a także dużą część tych dla dorosłych. Sama też nauczyła się tabliczki mnożenia, a teraz potrafi mnożyć nawet trzycyfrowe liczby przez trzycyfrowe. Bez wysiłku, samo się tak jej robi w głowie. Także inne informacje chwyta w lot i zapamiętuje bez wysiłku.
Ja byłabym bardzo szczęśliwa mając taką córkę. Miłą, uczynną, a na dodatek uzdolnioną. Niestety, rodzice Matyldy, państwo Wormwood, w najlepszym razie ją ignorują. Zazwyczaj jednak dostaje ochrzan za samą swoją obecność. Jej ojciec jest sprzedawcą samochodów i ma swój własny biznes w mieście. Jej matka, nie pracuje co prawda, ale spędza pół dnia na bingo, nie interesując się co robi jej córka. A, jest jeszcze i brat, ale on tak samo jak i rodzice, najbardziej lubi spędzać czas oglądając telewizję z obiadem z zamrażarki na kolanach lub słuchając chwalącego się swoimi oszustwami ojca, po którym ma przejąć w przyszłości biznes. 

Kiedy Matylda idzie do szkoły jej nauczycielką zostaje panna Honey. Miła, spokojna i bardzo rozsądna staje się przyjaciółką dziewczynki i jedyną osobą, która ją chce zrozumieć i się do niej zbliżyć. 

Niestety, dyrektorką szkoły jest przerażająca panna Trunchbull, o sylwetce zapaśnika, historii sportowej w rzucaniu młotem, ziejąca nienawiścią do uczniów, szczególnie tych najmłodszych. Co gorsza, nienawiść panny Trunchbull przekuwa się w przerażające czyny, których się dopuszcza w szkole. Potrafi złapać dziewczynkę za warkocze i, tak jak młotem, rzucić nią hen daleko, za podwórze. Albo złapać ucznia za uszy i unieść w powietrze (jest stwierdzone, że uszy danego nieszczęśnika nie odpadną, ale znacznie się wydłużą). Jest jeszcze jedna kara dla uczniów za przewinienia, prawdziwe lub domniemane, zamknięcie w specjalnej szafie. Jest ona bardzo wąska, nie można w niej kucnąć ani siąść, tylko trzeba stać (a czasem jest to nawet cały dzień). Z  trzech jej ścian wystają fragmenty szkła, a drzwi nabite są gwoździami. To taka Żelazna Dziewica, ale przeznaczona dla krnąbrnych w opinii dyrektorki uczniów. 

Kiedy panna Honey prowadzi lekcje z resztą klasy, Matylda może siedzieć na swoim miejscu i czytać książki przeznaczone dla starszych uczniów, bo dyrektorka nie pozwoliła przenieść jej do wyższej klasy. Tak więc mózg dziewczynki ma sporo wolnego czasu. I może właśnie to sprawiło, że pewnego dnia, kiedy panna Trunchbull odpytywała uczniów z klasy Matyldy z tego czego nauczyli się w poprzednim tygodniu, wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Ale to dopiero był początek. Kiedy Matylda będąc na herbacie u swojej nauczycielki wysłuchała historii jej życia wymyśliła pewien plan. Plan, którego najważniejszym punktem będzie coś bardzo dziwnego, niezwykłego, a wręcz magicznego…

Prześwietna jest to lektura! Postać Matyldy, która pomimo swojego sympatycznego i spokojnego usposobienia, potrafi w bardzo sprytny sposób odegrać się najpierw na rodzicach, a potem na dyrektorce za ich niesprawiedliwe traktowanie innych, nie dość, że bawi to jeszcze i pokazuje, że nawet będąc bardzo małym można wpływać na otaczający świat. Matylda ma wiele zdrowego rozsądku i poczucia sprawiedliwości i po prostu jak widzi jakąkolwiek niegodziwość to nie może jej wytrzymać. Dodatkowo jest bardzo odważna i chętnie podejmuje ryzyko w słusznej sprawie.

Co ciekawe, pomimo tego, że jej ojciec jest oszustem, matka idiotką, a brat ma spowolnione myślenie to wcale nie czuje do nich nienawiści. Bierze ich jakimi są i na swój sposób próbuje ich zachowanie utemperować. Próbuje również znaleźć swoje miejsce w rodzinie, zaszywając się w kąciku z książką, ale sam jej widok czytającej jest obrazą dla jej rodziców. 


Jak zwykle w książkach Roalda Dahla mamy dużą dawkę błyskotliwego i troszkę ironicznego humoru, ale i momenty grozy, kiedy zachowanie panny Trunchbull wydaje się całkowicie nieprzewidywalne i naprawdę nie jesteśmy przygotowani na kolejne agresywne ataki z jej strony. Dorośli przedstawieni są bardzo prawdziwie dzieląc się na tych dobrych (jak panna Honey czy pani bibliotekarka), ale i złych, niegodziwych fałszywców (pan Woodworm i panna Trunchbull). Mocno zaakcentowany jest fakt, że nie tylko jednoznacznie złe uczynki sprawiają, że ktoś jest złym człowiekiem, ale również i głupota jest szkodliwa (tak jak w przypadku tępej pani Woodworm). We wszystkich książkach tego autora to dobro wygrywa, pomimo przeróżnych dramatycznych zwrotów akcji i coraz to nowych przeszkód. W końcu jednak każdy dostaje to na co zasługuje. Ofiara prześladowców nawet jeśli niepozorna i zahukana przez całe życie, znajduje w sobie odwagę by walczyć i wyswobodzić się spod złego wpływu prześladowcy. A ten zostaje ukarany. Tak jest w „Matyldzie”, ale i w np. ‘James and the Giant Peach’.  

Nie mogę się doczekać, kiedy Mimi podrośnie i zapozna się z twórczością Roalda Dahla, jak również z ilustracjami Quentina Blake’a, który swoimi świetnymi obrazkami dodaje smaczku powieściom tego autora. Ja poznaje je dopiero teraz, ale nie zmienia to faktu, że mam przy czytaniu wiele zabawy.

Polecam wszystkim prześladowanym, miłośnikom książek, dzieciom bystrym i tym otępiałym lekko przez telewizję oraz każdemu jednemu i wszystkim na raz.

Pozdrawiam,
Kura Mania.

Acha, tak sobie myślę, że rodzina Matyldy charakteryzowała się tzw. „ołowianym okiem” opisanym przez Małgorzatę Musierowicz, które wytwarza się przez nadmierne oglądanie ogłupiającej telewizji i zbyt małą ilość dobrych lektur.

M.


Lista książek, które przeczytała Matylda i które zostały wspomniane w powieści (pomijając ‘Easy Cooking’, jedyną książkę, która znajdowała się w domu Matyldy):

‘Great Expectations’ Charles Dickens
‘Nicholas Nickelby’ Charles Dickens
‘Oliver Twist’ Charles Dickens
‘Jane Eyre’ Charlotte Bronte
‘Pride and Prejudice’ Jane Austen
‘Tess of the D’Ubervilles’ Thomas Hardy
‘Gone to the Earth’ Mary Webb
‘Kim’ Rudyard Kipling
‘The Invisible Man’ H. G. Wells
‘The Old Man and the Sea’ Ernest Hemingway
‘The Sound and the Fury’ William Faulkner
‘The Grapes of Wrath’ John Steinbeck
‘The Good companions’ J.B. Priestley
‘Brighton Rock’ Graham Greene
‘Animal Farm’ Goerge Orwell
‘The Red Pony’ John Steinbeck (co prawda tę książkę rozszarpał ojciec Matyldy, ale mam nadzieję, że udało się jej zdobyć drugi egzemplarz i doczytać do końca)
‘The Lion, the Witch and the Wardrobe’ C.S. Lewis
‘the Pickwick papers’ Charles Dickens
‘Just So Stories’ Rudyard Kipling
 
To jedynie ułamek tego co Matylda pochłonęła w wieku pięciu lat spędzając dwie godziny pięć dni w tygodniu w fotelu w bibliotece albo leżąc na swoim łóżku popijając gorąca czekoladę. Oczywiście, nie wszystko dobrze zrozumiała, ale idąc za radą pani bibliotekarki, czytała wszystko chłonąc i odkładając w głowie na później.

M.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY

2 komentarze:

  1. Oj przypomniałaś mi, że nie skończyłam tej książki!
    Zaczęłam ją czytać w dwóch klasach podczas zastępstw, ale te się skończyły i o niej zapomniałam.

    Nie doszłam nawet do momentu gdy Matylda poszła do szkoły. Myślałam, że cały czas będzie w różny sposób "karać" swoich rodziców, a tu się okazuje, że książka jest jeszcze ciekawsza... och muszę do niej wrócić!
    Zrobię to jednak już w wakacje, bo czerwiec to gorący kres w szkole i pewnie na czytanie będzie jeszcze mniej czasu niż w maju (nie wspominając już o pisaniu)....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam falstart, ale naprawde warto przeczytać. Zabawna i inteligentna! I faktycznie, ja już zapomniałam co oznacza czerwiec dla ludzi związanych ze szkołą i uczniów ;)

      Usuń

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!